WIADOMOŚCI BEZ ZAPRZAŃCÓW: (żadnych GWien, TVNienawiść itd)

OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.

Znawca duszy Putina i błędy reakcyjnej matematyki

Znawca duszy Putina


Gdy zobaczyłem, jak Jackowski wpatruje się w zdjęcie Putina, pomyślałem, że ktoś nas uwolnił od tego zbrodniarza i jasnowidz na zlecenie Trefnisia Starego i Stanisława Dobrotliwego stara się odszukać kremlowskie truchło, by mogli je zabalsamować i otoczyć kultem tak brakującego nam prawdziwego prezydenta.

Okazało się jednak, że gwiazda Tomasza Sommera zgłębia tajniki duszy prezydenta, którego nam brakuje. I odkrywa, że Putin jest gołąbkiem pokoju, ma „całkiem pokojowe nastawienie”, co przecież było od zawsze widoczne na Kaukazie, zwłaszcza w Czeczenii, na Ukrainie i na Białorusi. Dlatego Jackowski patrząc na Putina, „nie ma złych odczuć”. Robi mu się ciepło i przyjemnie. Straszna przyszłość czeka Europę i dlatego Putin nie chce się wtrącać. Zamyka się przed światem, by nie dać się wkręcić w żadną rozróbę wszczynaną przez złowrogie siły. Wprost przeciwnie, chce „pojednać się z Ukrainą”. Można powiedzieć, że już niesie pokój na głowicach pocisków, tylko Ukraińcy nie chcą się poznać na dobroczyńcy. Jackowski wpatrując się w Putina, kreśli wizję osłabionej i rozpadającej się Europy, zapewniając, iż kremlowski gołąbek pokoju nie chce w tym procesie brać udziału ani z niego skorzystać. Zapewne by zachować spokój sumienia. Jeśli gromadzi siły wojskowe na granicy z Polską, to wyłącznie po to, by bronić się przed zagrożeniem. Przecież Polska jest częścią zachodniego zagrożenia dla Rosji. Już wcześniej dał dowód swego umiłowania pokoju, nawet „wobec Majdanu postąpił powściągliwie”, łaskawy Pan, a przecież mógł zrównać Ukrainę z ziemią, by uratować pokój. Cała Trójka mogłaby zanucić: „Chcemy takiego jak Putin, żeby nie pił i nie bił”. Teraz czekam z niepokojem, co jasnowidz dostrzeże w duszy Merkel.



Błędy reakcyjnej matematyki


Według oficjalnych danych liczba zakażonych koronawirusem, nie chorych, wynosi 1,75 mln, czyli mniej niż połowę chorych na grypę w sezonie 2018/2019, których było wówczas 3,9 miliona. Liczba aktywnie zakażonych, czyli z objawami choroby, a więc chorych na koronawirusa, wyniosła 262 tysiące.

Oznacza to, że pozostałe 1,5 mln to osoby, które były nosicielami, jeśli testy są niezawodne, ale nie były chore. Okazuje się, że liczby osób hospitalizowanych z powodu koronawirusa oraz grypy i związanych z nią powikłań są prawie identyczne – 15 719 i 16 423. Zwróćmy uwagę, że hospitalizowanych na grypę było o 704 osoby więcej. Wtedy jednak jeszcze nikt nie wpadł na to, jak rozpętać histerię i zarobić na niej, nie mówiąc już o wykorzystaniu zarządzania strachem jako instrumentu likwidacji drobnej własności prywatnej na rzecz koncernów i państwa. Według oficjalnych danych Ministerstwa Zdrowia w okresie od 4 marca do 31 grudnia 2020 roku na sam COVID zmarło 5102 osoby. W tym czasie na skutek rozmontowania opieki zdrowotnej z powodu restrykcji antycovidowych zmarło 80 tys. osób. Wiem, że tylko według reakcyjnych matematyków liczba 80 tys. jest większa od liczby 5 tysięcy. Dziś postępowi matematycy wiedzą dobrze, że o wszystkim decyduje celowość. A celowe jest, by liczba 5 tys. była większa niż 80 tysięcy. Celowe jest bowiem to, co służy ludzkości. O tym decydują zaś jej przedstawiciele wybrani dzięki obiektywnym mediom. Może gdyby nie było restrykcji na taką skalę, ofiary byłyby większe? Z chorobami współistniejącymi zmarło do 5 marca prawie 45 tys. osób. Jeśli porównać to z danymi szwedzkimi, gdzie zmarło 13 tys. osób – gdyby Szwecja miała tyle ludności co Polska (około 35 mln), zmarłoby tam 45 500 osób, i to bez lockdownów i namordników.


© dr Jerzy Targalski
10-17 marca 2021
źródło publikacji:
www.JozefDarski.pl





Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP²

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz