Feminizm czyli kultura wielkiego stepu
Musiałem na nowo podjąć temat feminizmu, albowiem całą prawie sobotę i niedzielę studiowałem dzieła z zakresu historii państw mongolskich tworzonych w XIII i XIV wieku na obszarze Powołża i Azji Środkowej. Tym, co rzuca się w oczy od razu, przy analizie funkcjonowania tych organizacji, jest podobieństwo do naszej dzisiejszej sytuacji. Priorytetem władców mongolskich czy to w Złotej Ordzie czy w Iranie jest budowa ośrodków masowej produkcji i organizacja szybkiego eksportu w nadziei na maksymalny zysk, a także zrównanie w prawach kobiet i mężczyzn. To bowiem gwarantuje wspomnianą intensyfikację produkcji, a także podnosi ceny niewolnic, prawie tak wysoko jak ceny niewolników. Jeśli ktoś do tej pory wyobrażał sobie, że organizacja państw mongolskich zalatywała neolitycznym prymitywem, musi zmienić zdanie. Było dokładnie odwrotnie. My zaś zamieniliśmy się w XIII wiecznych Mongołów w bardzo prosty sposób – odrzuciliśmy naukę Kościoła, a przyjęliśmy paradygmaty cywilizacyjne, które nazwaliśmy, nie wiadomo dlaczego, nowoczesnymi. To nie jest żadna nowoczesność, ale kultura wielkiego stepu z czasów Nogaja. Aha, właśnie, Nogaj…immanentną cechą mongolskich organizacji powoływanych do życia po śmierci Czyngis Chana była kreacja uzurpatorów. Takich jak Nogaj. Ktoś tych ludzi musiał popierać, a my nie wiemy do końca kto. Normalnie bowiem władzę powinni sprawować Czyngisydzi, jak w Iranie, ale z jakichś powodów ich karty były słabsze. Można powiedzieć, że to dlatego iż Orda Nadwołżańska miała stałego kontrahenta dla swojego eksportu e Egipcie, ale ja myślę, że to nie wyczerpuje dyskusji. Na pewno były jakieś inne czynniki.
Kolejną ważną cechą organizacji mongolskich był rozmach, głównie w produkcji. Zorganizowanie w jednym pokoleniu wielkich ośrodków produkujących ceramikę i wyroby stalowe, eksportowane następnie do Egiptu, to był tak zwany pikuś. Równie łatwo zbuntowani władcy występujący przeciwko prawowitemu, albo i nie, chanowi, zaopatrzeni w wielką armię, pieniądze i sojuszników, dewastowali te ośrodki nie zostawiając tam nic poza fundamentami, odkopywanymi później przez radzieckich archeologów. To jest rzecz niezrozumiała dla przeciętnego konsumenta treści historycznych, który wie, że Mongołowie mieszkali w jurtach. To go śmieszy i wywołuje w nim lekceważenie. Oczywiście, ale jak się pokazuje tańczących żydów z sekty Chabad Lubawicz, to nie jest już takie śmieszne i łatwiej uwierzyć, że ci faceci w głupich ubraniach, trzęsą kluczowymi branżami, prawda? A nie jest do końca pewne czy każdy z nich ma w domu łazienkę, czy też chadza do mykwy. Przywiązanie do powierzchownych oznak cywilizacji i władzy jest największym błędem współczesnego człowieka. I to właśnie dotyczy feministek, które chcą uciec od tego, co nazywają tradycyjną rolą kobiety w patriarchalnym społeczeństwie. Spieszę donieść iż najmniej patriarchalnym społeczeństwem było społeczeństwo Złotej Ordy. Rola kobiety była tam przemożna i dziewczyny mogły decydować w zasadzie o wszystkim. Oczywiście w praktyce oznaczało to zupełnie coś innego, niż się wydaje dzisiejszym feministkom. A co im się wydaje? Przede wszystkim żyją one złudzeniem, że feminizm to jest coś nowego, co przyniesie kobietom nieznaną do tej pory wolność, ale przede wszystkim nieznaną do tej pory władzę. Tak się składa, że wariatowi nie można wytłumaczyć jego błędu, bo on wie lepiej, a do tego dostaje różne długoletnie gwarancje, albowiem ma strzec poprzez swoją postawę i obłęd czegoś, czego sam do końca nie rozumie. Zupełnie jak ten Nogaj w wielkim stepie, samozwańczy chan pochodzący z podrzędnego klanu. Tak więc patrząc na feministki stajemy bezradni wobec obłędu i jakichś gwarancji. Jak na to reagować? Kwestia pierwsza – nie może wydarzyć się w stadzie ludzkim nic, co by nie miało w przeszłości jakiejś głębokiej i nierozpoznanej analogii. Gdyby tak było, najwięksi bezbożnicy nie szukaliby potwierdzenia dla swoich błędów i herezji w Piśmie Świętym, a czynią to notorycznie. Nie istniałby też badania historyczne, bo i po co? No, a one jednak istnieją, wymyślił je Pan Bóg, jak mniemam osobiście, na pohybel naszym wrogom, którym się zdawało i zdaje nadal, że mogą nimi manipulować ukrywając teksty źródłowe i ujawniając co jakiś czas ich, co bardziej rewelacyjne fragmenty. To jest oczywiście postawa wyrażająca taką pychę, że gdybym ją ustawił na swoim podwórku i wlazł na czubek, widziałbym wieże Paryża. Przy każdej w zasadzie próbie narzucenia „nowoczesnego paradygmatu” dyskusji na temat roli płci we współczesnym świecie i dawniej wychodzi na plan pierwszy ten wielki step.
Z czym w ogóle wiązać takie zjawisko jak feminizm i relacje pomiędzy płciami? Mam na myśli konteksty szersze, kulturowe, a nie rodzenie dzieci i ich wychowanie, jako przyrodzoną misję kobiety. Z różnicami pomiędzy życiem na wsi i w mieście. To jest dość oczywiste. Władcy europejscy raczej nieczęsto wpadali na pomysł, by niszczyć duże ośrodki, choć były takie momenty, że czyniono to notorycznie. Można tu wskazać na wikingów, na Ragnara i jego synów, mówiąc wprost. W miastach zmianie ulegała funkcja kobiety, która na wsi rzeczywiście rodziła dzieci i była ich opiekunką. Przyjmujemy też powszechnie, że musiała ciężko pracować, co moim zdaniem jest dyskusyjne. Już prędzej była chroniona, ze względu na kruchość swojego życia i ważną funkcję społeczną. Mnożyły się za to przypadki porwań i zniewoleń. Co innego w mieście, tam sprawy przyjmowały inny obrót, lekarz, był blisko, a ludność spędzona ze wsi do miast miała zagwarantowaną tak zwaną wolność, czyli dostęp do alkoholu i seksu bez ograniczeń. Jak wszyscy wiemy jest to ściema, bo te ograniczenia istnieją, są jeszcze silniejsze niż poza ośrodkami produkcji, ale się o nich mało mówi. Żeby nie płoszyć zdobyczy. Wielki step połączył wszystko w jednym. Mongołowie rozwijali produkcję, ludność ze wsi do miast przenosili na siłę, a rola kobiet mongolskich była przemożna. Oczywiście mam tu na myśli kobiety pochodzące z klas wyższych, rola bowiem dziewczyny spoza arystokracji i szlachty, spoza kasty feudalnej nawet polegała na tym, że były one wykorzystywane do najcięższych prac, tak samo jak mężczyźni. I ponosiły za wszystko taką samą odpowiedzialność. Kiedy organizowano produkcję ozdobnej ceramiki, którą pokrywano ściany meczetów w dzisiejszym Uzbekistanie, nakładcy było wszystko jedno, kto miesza glinę, chłop czy baba. Ważne żeby były ręce do roboty. I to jest istotna funkcja feminizmu, jest on na stałe zrośnięty z organizacją pracy. Nam się dziś wydaje, że żyjemy w epoce zaawansowanych technologii i nie ma już powrotu do prymitywnych metod produkcji. Niestety to jest myślenie obłąkane, wszystko zależy bowiem od tego, ile miast postanowi spalić Ragnar z synami i jak będzie zorganizowana wymiana pomiędzy nimi a samozwańczym chanem Nogajem. Może się okazać, że ów luksus, do którego przywykliśmy, przynajmniej w niektórych obszarach, był tylko chwilowym zjawiskiem. Feministki zaś zagwarantują, że tania produkcja, potrzeba do tego, by ich rola została należycie wyeksponowana, dokonywać się będzie za pomocą urządzeń prostych, takich jak blok i dźwignia. Oczywiście trochę żartuję, ale trochę nie. Tylko ktoś bardzo głupi bowiem, może się spodziewać, że zostanie wyróżniony bez przyczyny, tylko z tytułu samego istnienia i przynależności do określonej płci. Bramy triumfalne na przywitanie wojowników Nogaja, posiadających nierozpoznane gwarancje, są już przygotowane, czekamy aż pojawią się pierwsze forpoczty, które nasze dzielne dziewczyny demonstrujące na ulicach w każdą pogodę, czy to śnieg czy deszcz, obrzucą kwiatami.
Na dziś to tyle. Aha, jeszcze reklama
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/wojny-czyngis-chana/
Wygląda na to, że Chiny jednak podbiły Amerykę
No i wiemy przy okazji, dlaczego przez tyle lat nie zlikwidowano Korei Północnej, a Trump robił wokół siebie szum gadając z Kimem. Nie uczyniono tego, żeby było z kogo czerpać wzory do zarządzania całą resztą przez najbliższe dekady. Koreańska pierwsza kadrowa, prowadzona przez chińskich inżynierów dusz już się szykuje do desantu na Amerykę.
Wygląda też na to, że Trump był niezbędnym elementem, by całą operację przeprowadzić, albowiem jego image i wszystko co reprezentuje, kojarzy się całemu światu z amerykańskim imperializmem lat 60 – 70 tych, no i kultem żółtego diabła, czyli dolara. Wszystkim tym kierują oczywiście Żydzi z wielkich korporacji zarządzających komunikacją społeczną. Na czele stoi Mark Zuckerberg. Ktoś powie, że zwariowałem. Być może, bo powyższa wizja zjawiła się w mojej głowie w chwili, kiedy dostałem rano pakiet linków zawierających puszczane na twitterze filmiki z zamieszek w Waszyngtonie. No i news dotyczący postawienia Trumpa przed sądem za podżeganie do buntu. Za podżeganie do buntu…! To jest naprawdę niezłe. W demokracji istnieje pojęcie buntu i służy ono do piętnowania przeciwników politycznych. Jak za rządów sułtana Bajazyta. Tego właśnie dowiedziałem się dziś z rana. Teraz już każdy będzie mógł być oskarżony o podżeganie do buntu, a my musimy uważać przede wszystkim na tych, których oskarżą jako pierwszych, czyli również na Trumpa. Oni bowiem podpiszą wszelkie lojalki i będą zajmować się już tylko wyszukiwaniem i wskazywaniem innych, podpadających pod kategorię podżegaczy. Patrzmy więc uważnie, kto będzie pierwszym oskarżonym w Polsce.
Nie ukrywam, że jestem wstrząśnięty. Myślę, że przebieg wypadków będzie następujący. W czasie kadencji pana Józia, ustalone zostaną ostatecznie zasady sprawowania rządów nad Ameryką i podział wpływów. W odległych prowincjach wybuchnie sprowokowany bunt, który zostanie krwawo stłumiony, a jego przywódcy poniosą stosowną karę. Do władzy, na nieznanych jeszcze zasadach dopuści się tych co siedzą teraz w Guantanamo za terroryzm, bo musi być pluralizm. Po odejściu pana Józia ukonstytuuje się biuro polityczne i jego szef, który być może będzie nazwany pierwszym sekretarzem, a być może nie. Nazwy nie grają na razie roli. Wszystko ku temu zmierza, a ja ciekaw jestem jaką pozycję w tej układance zajmuje nasz kraj, którego politycy dostali swego czasu różne gwarancje do faceta nazwiskiem Jeb Bush. Myślę, że może się łatwo okazać iż wszystko czym żyliśmy do tej pory jest złudzeniem, a nasze, to znaczy naszych polityków zaniechania, nawet bardzo drobne, zamienią się w lawinę kamieni spadających nam niespodziewanie na głowy. Oby tak się nie stało, ale trzeba brać taką opcję pod uwagę.
Co ja dostałem w tych linkach? Proszę bardzo. Oto pierwszy news. Policja wpuszcza tak zwanych demonstrantów do budynku i przygląda się wszystkiemu biernie. Aż chce się zapytać, a gdzie są nowojorscy gliniarze? https://twitter.com/christina_bobb/status/1347596278583197698?s=20
Tu kolejny link do filmu, gdzie widać jak grzeczny policjant wskazuje buntownikom drogę gdzieś do środka https://twitter.com/RobertTekieli/status/1347518117585555456?s=20
A tu mamy faceta, który na oczach licznie zgromadzonych osób, w tym funkcjonariuszy zabija kobietę strzelając do niej z pistoletu https://twitter.com/KsiadzRobak_/status/1347097253585039360?s=20
Pod tym zaś linkiem widzimy, jak cieszą się przyszli zarządcy naszego baraku, którzy już obstalowali sobie w centrali szkolenia dla młodocianych kadr, składających się oczywiście z ich progenitury https://twitter.com/Adamowicz_Magda/status/1346898827631095813
Myślę, że jedyna nadzieja jest w tym, że oni się pobiją o pieniądze, albo że okaże się iż nasze tereny zostały przydzielone wraz z całym inwentarzem innemu chanowi i on nie będzie wcale zważał na lokalne stosunki, jakie tu panują. Wprowadzi swoje tiumenie, wyznaczy zarządców, a oni będą robić wszystko w myśl instrukcji tajnych. No, ale po dekadzie, dwóch będzie się można z nimi jakoś dogadać.
A tu mamy link w jakiś tam sposób potwierdzający moje dzisiejsze wizje
https://twitter.com/droppedchevyy/status/1348325675971833857?s=19
Tutaj zaś mamy link potwierdzający moje przypuszczenia dotyczące wypuszczenia kolegów z Guantanamo i wyznaczenia im jakiegoś obszaru do zarządzania.
https://amp.dw.com/pl/pa%C5%84stwo-w-pa%C5%84stwie-arabskie-klany-w-berlinie/a-41784538?__twitter_impression=true
Kłopot w tym, że wszystkie te newsy pochodzą z portali, których zarządy i właściciele podejrzani są o współudział w zaistniałej sytuacji. Cóż to może oznaczać? No tyle, że stawiają oni na dynamiczny rozwój sytuacji, a tak zwana wolność słowa, służyć będzie już tylko do montowania prowokacji, które z kolei stanowić będą pułapkę na legalne i działające w majestacie obecnego prawa struktury. Mam bowiem głębokie bardzo przeczucie, że aby znaleźć odpowiednią analogię z tym co nadchodzi, musimy się cofnąć do XIII i XIV wieku. Chodzi mi o to, że zmiany będą głębokie, a ci, którym się zdaje, że mają w rękach uwierzytelnienia, istotne dokumenty i gwarancje, a także poparcie polityczne, zostaną skazani na zagładę. Dowiedzą się o tym ostatni, albowiem takie jest podstawowe i najważniejszej założenie strategii. Ludzie zaś są bezradni wobec gwarancji i w imię tychże gotowi są zaryzykować wszystko, przede wszystkim zaś poparcie narodu. Od tego też zaczyna się budowanie pułapki, od zanegowania roli demosu i wskazania jak bardzo jest on zdegradowany, jak bardzo młode pokolenia są wykolejone i nieprzydatne do poważnych zadań. Bez rzecz jasna wskazania przyczyn i winnych tego stanu i pobieżnego choćby zbadania czy to rzeczywiście tak jest, czy może ktoś celowo wprowadza nas w błąd.
Tworząc taką strukturę jak teraz, opartą na świadczeniach państwowych, dotacjach branych nie wiadomo skąd, intelekcie stymulowanym punktami systemu bolońskiego i bieda-oligarchiach, dla których atrakcją jest wycieczka do Ameryki, nie mamy szans na obronę. To są wszystko antywartości i antyjakości. Ci faceci, co straszą berlińską policję i rządzą miastem przy udziale jego urzędników, dobrze o tym wiedzą. I wiedzą też, że przyszłość należy do nich, brakuje im w zasadzie tylko jednego – formuły legalizującej ich działania i ich władzę. No, ale nad tym pracować będą już niebawem zespoły eksperckie w samym centrum demokracji, to znaczy w USA.
Czy Jarosław Kaczyński odejdzie w niesławie
Nie wiem na czym teraz najbardziej zależy Jarosławowi Kaczyńskiemu i czy w ogóle rozumie on coś z sytuacji, jaką mamy za oknami. Przypuszczam, że raczej nie rozumie, a jeśli mu na czymś zależy, to z pewnością nie na tym, by wpływać jakoś na wyborców PiS. Być może nie zależało mu na tym nigdy, a my tylko żyliśmy takim złudzeniem. Dlaczego ja się w ogóle wziąłem za taki temat dzisiaj? Obejrzałem sobie wczoraj wystąpienie Sebastiana Pitonia, z którego tu wielokrotnie drwiłem, i postanowiłem potraktować go serio. Uważam bowiem, że ktoś, kto potrafi wokół siebie zorganizować taki event, a do tego jest całkowicie niezależny finansowo, powinien być potraktowany poważnie. Podobnie jak wszyscy ci ludzie, którzy stali za jego plecami i zapowiadali, że 18 stycznia otworzą swoje restauracje i bary. Coraz silniej przekonuję się bowiem, że pandemia, jest czy jej nie ma, ma tylko jeden cel – zdewastowanie gospodarki i zaoranie tego, jakże przecież biednego sukcesu, jaki osiągnęliśmy w ciągu dekady. Przy niewielkiej doprawdy pomocy i zasłudze polityków Prawa i Sprawiedliwości. Wszyscy pamiętamy od czego ten sukces się zaczął i dlaczego zeń szydziliśmy. Od masowych wyjazdów na wyspy. Od nagłego braku rąk do pracy i wzrostu kosztów pracy, na co – przypomnę – nikt jakoś nie narzekał. Wcześniej, kiedy rąk do pracy nie brakowało i trzeba było się dobrze nakręcić, żeby znaleźć robotę, wszyscy płakali, że praca w Polsce jest droga. Szczególnie głośno zawodzili tak zwani ekonomiści, demaskując się tym samym i wskazując na to, że tacy z nich ekonomiści, jak z koziej dupy saksofon. Potem było już tylko lepiej. Bez względu na to, czy rządził PiS czy kto inny. Za PiS się trochę poprawiło, ale teraz sytuacja zmierza do punktu wyjścia, a początkiem odwrotu była decyzja o Brexicie. To wskazuje, że polityka w Polsce nie jest w stanie wpływać na żadne istotne dla Sebastiana Pitonia i ludzi go popierających kwestie. Na żadne.
Politycy w Polsce, mogą załatwić robotę w mediach swoim kolegom z podstawówki, mogą zniszczyć tego czy innego przedsiębiorcę, bo trochę za dużo zarobił. Mogą zająć się patriotyczną edukacją młodzieży i to w zasadzie wszystko. Ich możliwości są odwrotnie proporcjonalne do oczekiwań, jakie stawiają im ludzie. Nie bardzo, na przykład, rozumiem, dlaczego uważany za wybitnego męża stanu, Jarosław Kaczyński nie wygłosił jeszcze żadnego expose w związku z sytuacją, jaką mamy w kraju? W telewizjach puszczają serial „Ucho prezesa”, wszyscy psioczą na Kaczyńskiego, albo weń wierzą i myślą, że zbawi on Polskę, a on nie wykonuje żadnego gestu nawet. Dlaczego? Przecież to nie Morawiecki i nie Duda są wielką nadzieją Polaków. Tą nadzieją był i dla wielu jest nadal Jarosław Kaczyński. Ludzie zaś wierzą, że kto jak kto, ale on z całą pewnością ich nie oszuka.
Dla mnie ta sytuacja jest tym bardziej zdumiewająca, że pamiętam oświadczenie jakie Jarosław Kaczyński nagrał dla narodu rosyjskiego po 10 kwietnia 2010. Było to coś, w mojej ocenie, zdumiewającego i niepotrzebnego, coś co świadczyło, że Jarosław Kaczyński jest człowiekiem głęboko niesamodzielnym, którego decyzje zależą w zasadzie wyłącznie od doradców. Złożyłem w tamtym czasie ów wybryk na karb stresu, rozpaczy i traumy. Dziś Jarosław Kaczyński jest postacią dwuznaczną, wszyscy uważają go za jedyną autentyczną siłę w polskiej polityce, zajmuje istotne stanowisko w rządzie, a jednocześnie zachowuje się tak, jakby to co dzieje się w kraju nie interesowało go w najmniejszym stopniu. Zbudował swój autorytet, po czym przekazał go Morawieckiemu, tak jakby nie rozumiał, że czegoś takiego nie można nikomu przekazać, a jeśli ktoś próbuje to się zwyczajnie ośmiesza.
Kolejne pytanie brzmi – kim jest Jarosław Kaczyński dla zagranicznych elit politycznych? Odpowiedź brzmi – nikim. Powtórzę – dla zagranicznych elit politycznych Jarosław Kaczyński jest nikim. Dla nas zaś jest wielką zawiedzioną nadzieją. Sądziliśmy bowiem, że prezes to ktoś, kto jest w stanie zbudować wokół siebie organizację, która nie dość, że wykaże się zrozumieniem sytuacji w bliższej i dalszej perspektywie czasowej, to jeszcze będzie na tyle silna, żeby oprzeć się wielkim, globalnym zawirowaniom. Tymczasem okazuje się, i to na naszych oczach, że organizacja ta miała swoje dobre dni wtedy kiedy toczył się spór o schedę po tak zwanej opozycji demokratycznej i o coś, co zwykło się nazywać wizją Polski. Kiedy ów spór przestał mieć znaczenie, a pojawiły się problemy prawdziwe, PiS okazał się organizacją zdolną do czynienia dobra w pewnych tylko zakresach, takich jak zmiana prawa spadkowego. Jeśli zaś chodzi o politykę większego kalibru, musiał do niej wynająć Mateusza Morawieckiego. Nie zmieniło to pozycji Jarosława Kaczyńskiego, który – jak się okazuje siłą bezwładu – uchodzić zaczął za szarą eminencję. W realizacji tego programu wydatnie pomogła mu opozycja i artyści kabaretowi z Robertem Górskim na czele.
Wyborcy stawiają dziś partii rządzącej proste pytania. Jedno z nich brzmi – jeśli dzieci mogą iść do szkół, dlaczego nie mogą pracować restauracje? W szkole wszyscy są stokroć bardziej narażeni na infekcję niż w lokalu, gdzie można ograniczyć liczbę gości, postawić środki dezynfekujące na każdym stoliku i poczynić szereg innych kroków, które człowieka przed zakażeniem zabezpieczą. Na to pytanie nie potrafi udzielić odpowiedzi żaden polski polityk. Jarosław Kaczyński zaś, jedyny w Polsce człowiek podejrzewany o nadludzkie moce, po prostu zniknął ze sceny. Za chwilę, tak przypuszczam, zniknie też premier, a na ulicach pojawią się liczniejsze patrole policji. Telewizja zaś zacznie nadawać program, który być może nie będzie za bardzo podobny do telewizji Jaruzelskiego, ale nie zdziwię się, jeśli w jednej czy drugiej audycji pojawi się słowo warchoł.
Kolejne pytanie, jeszcze prostsze brzmi: dlaczego nie można się dostać do lekarza skoro płacimy składkę zdrowotną? To naprawdę proste pytanie, tyle, że odpowiedź na nie wymaga wydostania się poza schematy myślenia i działania, charakteryzujące polityków PiS. Oni zaś nawet nie chcą słyszeć o tym, że są jakieś inne schematy, niż te, które sobie przyswoili przez ostatnie lata. I nie będą chcieli przyjąć tego do wiadomości, aż do chwili, kiedy Tusk znów zostanie premierem. Czym się zajmą potem? Normalnie, część złoży samokrytykę i przejdzie do PO czy jak się tam będzie ta partia nazywać, a część wróci do internetu i zacznie przygotowywać kolejne pokolenia na kolejną klęskę, czyli podejmie trud edukacji patriotycznej młodzieży. Jakie to szczęście, że właśnie ja napisałem najlepszy podręcznik do takiej edukacji. Nie mogę wyjść z podziwu dla własnej przenikliwości. Czekam, aż subskrybenci ustawią się w kolejce.
https://basnjakniedzwiedz.pl/produkt/basn-jak-niedzwiedz-polskie-historie-tom-1/
Ilustracja © Digitale Scriptor (des) / za: www.tiny.cc/des
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz