WIADOMOŚCI BEZ ZAPRZAŃCÓW: (żadnych GWien, TVNienawiść itd)

OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.

Z Nowym Rokiem, cenzorskim krokiem

W ostatni piątek wielu internautów, w tym ja, dostało od administracji Facebooka komunikat:
„W Twoim poście wykryto częściowe fałszywe informacje.

Niezależni weryfikatorzy informacji z Demagog uważają, że Twój post zawiera częściowo fałszywe informacje. Aby powstrzymać rozpowszechnianie fałszywych wiadomości, dodaliśmy powiadomienie do posta.

Ustalenie niezależnych weryfikatorów wiadomości.

Wywiad z Romanem Zielińskim zawiera nieprawdziwe informacje.”

Nie będę tutaj przytaczał treści wywiadu z profesorem Zielińskim, ani analizował, czy jego tezy są prawdziwe, nieprawdziwe, czy są mieszankę prawdy i fałszu, bo to - w tym momencie - sprawa kompletnie nieistotna. Zastanówmy się, czy należy ograniczać prezentowane treści nawet wtedy, gdy są nieprecyzyjne lub zgoła nieprawdziwe.

Wymiana myśli, debata, zwykły dialog między ludźmi, to miliony prawdziwych i nieprawdziwych informacji. Jeśli ktoś będzie ograniczał taką swobodną wymianę poglądów, to mamy „Rok 1984” Orwella w czystej postaci. Krystaliczna prawda (informacja pewna, zweryfikowana i potwierdzona) musi być przekazywana uczniom w szkole i studentom na wyższej uczelni, bo trudno uczyć rzeczy nieprawdziwych, ale w debacie naukowej, w artykule prasowym, w dyskusji telewizyjnej, w polemice na Facebooku, musimy mieć prawo do prezentowania swoich poglądów oraz zamieszczania artykułów, filmów, wywiadów itd. nawet wtedy, gdy są kontrowersyjne lub błędne. Jeśli taka wolność wypowiedzi będzie ograniczana i blokowana, to ograniczy się nie tylko rozpowszechnianie głupot, ale i głoszenie nieodkrytej wcześniej prawdy (vide Mikołaj Kopernik).

Wypowiedź profesora Zielińskiego jest kontrowersyjna, być może w wielu miejscach niezgodna z faktami i wiedzą naukową, ale jak można by z nim polemizować, jak wykazać, że nie ma racji, jeśli jego pogląd nie byłby publicznie prezentowany i poddany ocenie innych osób? Bez rozmaitych, często sprzecznych ze sobą opinii wyrażanych przez różne osoby i środowiska, debata zamieniłaby się w niekończący się ciąg „jedynie słusznych prawd”, czyli wypowiedzi, wywiadów, artykułów, prac naukowych i popularno-naukowych, filmów, infografik czy memów ocenzurowanych w jakimś orwellowskim Ministerstwie Prawdy lub w budynku przy Mysiej 5 (siedziba cenzury w okresie PRL). Bez stempla cenzora nie można by publikować w gazetach, Internecie, prezentować poglądów i opinii w radiu i telewizji. Tego chcemy?

Druga sprawa. Dlaczego cenzorem AD 2021 na Facebooku mają być jacyś „niezależni weryfikatorzy wiadomości z Demagog”, a nie ktokolwiek inny? Gołym okiem widać, że zapędy cenzorskie i realne ograniczenie debaty w Internecie (Facebook, Twitter, YouTube, Google itd.) dokonywane jest z pozycji lewicowych, liberalnych, wręcz libertyńskich i przedmiotem tej cenzury są poglądy konserwatywne, prawicowe, chrześcijańskie. Pogląd, że jest pięćdziesiąt kilka płci nie jest cenzurowany, a to, że ciężarna kobieta w łonie nie ma zlepka komórek, a dziecko, może być przyczyną jeśli nie cenzury, to ograniczenia zasięgu posta czy uniemożliwienie monetyzacji nagrania na YouTube przez administratorów portalu.

Ponadto warto zauważyć, że nie ma na świecie osoby, instytucji czy organizacji, która na tyle zna się na wszystkim, by weryfikować prawdziwość treści dotyczących pandemii wirusa, aborcji, zmian klimatycznych i miliarda innych spraw, jakie biliony razy dziennie poruszane są w Internecie, prasie, czy telewizji.

Jeśli debata i wolność słowa nie mają być pustym sloganem, musimy akceptować pojawianie się różnych treści, również kontrowersyjnych i nieprawdziwych, o ile nie naruszają prawa. W skrajnych przypadkach, jeśli ktoś czuje, że naruszono prawo lub jego dobra osobiste, istnieje droga cywilna i sądy, które są prawnie umocowane i powołane do tego, by rozstrzygać pojawiające się spory. Mamy prawo prasowe i coś, co potocznie nazywa się „wolnością słowa”, która – to moje zdanie – jest bardzo często naruszana i przekraczana, ale akurat nie w przypadku opinii profesora Romana Zielińskiego, który głosi poglądy niezgodne z ogólnie obowiązującymi.


© Piotr Strzembosz
18 stycznia 2021
źródło publikacji:
www.PolskaNiepodlegla.pl





Ilustracja © Digitale Scriptor / za: www.tiny.cc/des

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz