Ulubiona metoda St. Dobrotliwego
Ludzie uwielbiają pozory. Korzystają z tego manipulatorzy słowa. Ich ulubioną metodą jest porównywanie formy, by stwierdzić, że skoro jest podobna, to różne treści są tożsame.
Ta metoda była już używana za Sowieta. Skoro KGB jest służbą specjalną i FBI/CIA też nią jest, to znaczy, że między KGB i FBI/CIA nie ma żadnej różnicy. Jak stwierdził ostatnio Stanisław Dobrotliwy, porwania samolotów się zdarzają, nie ma więc różnicy, jak powiada za Zacharową Dobrotliwy, między atakiem na samolot państwa NATO i zmuszenie go do lądowania pod groźbą zestrzelenia i zabicia wszystkich pasażerów, a wymuszeniem lądowania samolotu z prezydentem Boliwii Evo Moralesem w Wiedniu w 2013 roku. Tylko że samolot Moralesa lądował nie dlatego, że groziło mu zestrzelenie, lecz dlatego, że Francja, Hiszpania i Portugalia zamknęły dla niego swoją przestrzeń powietrzną, a musiał zatankować paliwo. Powodem było poszukiwanie Snowdena, który zdradzał tajemnice amerykańskiego wywiadu Chinom i Rosji. Na podobnej zasadzie utożsamia się rosyjski atak dokonany rękami Łukaszenki na samolot państwa NATO w celu aresztowania i zamordowania opozycyjnego wobec dyktatury dziennikarza, z wymuszeniem lądowania samolotu w Kijowie, aby przesłuchać i wypuścić na wolność poszukiwanego złodzieja, albo z nieudaną operacją porwania przez służby specjalne Ukrainy samolotu z wagnerowskimi bandytami na pokładzie, winnymi mordowania ludzi w Donbasie. W ten sposób okazuje się, że między walczącym z bandycką dyktaturą dziennikarzem a złodziejem i aferzystą oraz rosyjskimi mordercami z Donbasu nie ma żadnej różnicy, gdyż wszyscy podróżowali samolotem zmuszonym do lądowania. Tego typu rozumowanie święci triumfy wśród ofiar polskiego szkolnictwa.
Jak stać się tubą Łukaszenki
Porwanie samolotu w celu aresztowania Ramana Pratasiewicza wywołało reakcję, której troglodyta z Mińska się nie spodziewał. Zaraz więc ruszyła akcja propagandowa. Tydzień temu opisywałem metodę „Amerykanie też to robili”.
Drugim sposobem jest kompromitacja opozycjonisty jako nazisty i czarny charakter, co miałoby uzasadniać akcję Łukaszenki. Na terenie polskim pierwszy podjął się zadania 27 maja Sławomir Ozdyk w wywiadzie udzielonym tv internetowej „W Realu”. Drugim był następnego dnia Rafał Otoka-Frąckiewicz. Ozdyk przeczytał ze skryptu opis narodowych działań białoruskich patriotów jako emanacji wpływów III Rzeczy. W ten sposób Młody Front stał się spadkobiercą SS. Pratasiewicz stał się „zapewne” ich przedstawicielem. Miał walczyć w szeregach „Azowa”, który w rosyjskiej propagandzie jest organizacją nazistowską, i dopuszczał się takich zbrodni jak strzelanie do rosyjskich kolaborantów, pośredniczenie w zdobywaniu pieniędzy na walkę przeciw Rosji i występowanie na tle flagi białoruskiej, która jest dowodem na kolaborację z nazistami. Wreszcie wyjechał na Litwę, która jest wrogo nastawiona do Rosji. Dziwne, że do 2019 roku nikt Pratasiewicza w Mińsku nie prześladował. Otoka już wiedział, że Pratasiewicz to nazista, agent Łukaszenki, jego dziewczyna zaś to agentka KGB, co Ozdyk tylko podejrzewał. Skoro Ozdyk i Otoka nie przytaczają swoich źródeł, to ja ich wyręczę. Pierwszym jest prowadzony na Telegramie kanał „Żołtyje sliwy”, który jako pierwszy podał dane z komórki Pratasiewicza i film z jego przyznaniem się do winy. Drugim jest anglojęzyczna witryna FOIA Research robiona przez FSB, o czym świadczy fakt, że zaczynała od rozpowszechniania materiałów z kont powiązanych z Russia Today i Sputnikiem.
Ilustracja © Peter Schrank / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz