Jeszcze przed rozpoczęciem tego tourne po Polsce Trzaskowski szumnie zapowiedział na sam środek lata festiwal młodzieży pod nazwa Campus Polska organizowany dla tysiąca młodych osób, które przez tydzień w miasteczku akademickim Kortowo w Olsztynie będą uczestniczyć w spektaklach teatralnych, zajęciach sportowych, koncertach, panelach i warsztatach. Właśnie tymi panelami i warsztatami zainteresowałem się najbardziej po ukazaniu się informacji, że wśród sponsorów tego przedsięwzięcia jest Fundacja Konrada Adenauera powiązana z rządząca w Niemczech partią, CDU i uważana za jeden z najbardziej wpływowych na świecie think thanków polityczno-analitycznych.
Wchodzę, więc sobie na stronę campuspolska.pl, a tam zajmująca cały ekran uśmiechnięta facjata zakochanego w samym sobie Trzaskowskiego i informacja, że tematami paneli i warsztatów będą: „Totalitaryzm nie bierze się znikąd, Dyplomacja. Protokół a praktyka, Sojusz Północnoatlantycki (NATO)” . Ponadto odbędą się debaty liderów politycznych i prezydencka debata samorządowców. Organizator tego spędu kusi: „Wybitne osobowości na wyciągnięcie ręki. A gdyby tak spotkać na spacerze noblistę, czekać w kolejce obok szefowej ”tej” fundacji albo zamienić kilka słów z europosłanką? Campus Polska Przyszłości to znani i uznani goście z Polski i z zagranicy – inspirujący aktywiści, wybitni naukowcy, politycy i artyści. O co ich zapytasz?” Nie da się ukryć, że jesteśmy świadkami wielkiego postępu. Minęły już przaśne czasy, kiedy Tusk i jego kumple z KLD pieniądze otrzymane od niemieckiej CDU nosili w siatkach i reklamówkach. Dzisiaj finansowanie swoich politycznych piesków Berlin kontynuuje w bardziej finezyjny sposób i już latem odbędzie się polityczna agitka, która tak naprawdę powinna nosić nazwę „Campus Deutschland”.
Nurtuje mnie jednak pewne pytanie. Rafał Trzaskowski jest nie tylko prezydentem Warszawy, ale również politykiem i wiceprzewodniczącym partii politycznej o nazwie Platforma Obywatelska. Partii, która jeśli się nie mylę, co roku otrzymuje z budżetu państwa na swoją działalność polityczną około 20 mln złotych. Ustawodawca naiwnie sądził, że to finansowanie z budżetu zapobiegnie także (a może przede wszystkim) nielegalnemu finasowaniu partii politycznej przez wrogie Polsce ośrodki zagraniczne. A może niemiecka Fundacja Konrada Adenauera nie wie, że Rafał Trzaskowski jest politykiem opozycyjnej proniemieckiej PO i wiceprzewodniczącym tej partii? To jest oczywiście pytanie retoryczne. Właśnie na naszych oczach niemiecka fundacja na czele której stoi bardzo wpływowy polityk CDU, Norbert Lammert współfinansuje polityczne przedsięwzięcie polskiej opozycji, które ma być wielka akcją agitacyjno-promocyjną służącą nabijaniu popularności Rafałowi Trzaskowskiemu – nowej nadziei Berlina w dziele odsunięcia PiS-u od władzy. Oczywiście nie jestem naiwny i nie mam złudzeń, co do tego, że frekwencja dopisze i w pełni lata na pięknych Mazurach pojawi się świeżutkie polityczne mięso armatnie. Chyba nie muszę dodawać, że marzyłoby mi się, żeby polska młodzież powiedziała Trzaskowskiemu i jego niemieckiemu sponsorowi: „Nie z nami te numery Bruner”. Rybka niestety szybko połknie ten niemiecki haczyk, skuszona koncertami oraz darmowym wiktem i opierunkiem. Ja się jednak pytam dzisiaj: Czy można nazwać poważnym państwo, które pozwala na takie sponsoringowe sztuczki umożliwiające Niemcom windowanie na polityczne szczyty kolejnego już miejscowego folksdojcza?
Przypomnę, że Niemcy bezceremonialnie z buciorami wkroczyły się w ostatnią kampanię prezydencką w Polsce promując tego samego co dzisiaj swojego faworyta. Warszawski korespondent „Die Welt”, Phillip Fritz pisał wówczas otwarcie z nieukrywana nadzieją: „Trzaskowski mógłby zakłócić budowanie „IV Rzeczpospolitej” przez PiS. Jako prezydent mógłby też narzucić mniej konfrontacyjny ton w relacjach polskich władz z Niemcami, bo jest krytyczny w sprawie możliwych polskich żądań reparacyjnych wobec Niemiec”.
A teraz spróbuję opisać sytuację niewyobrażalną. Tylko taki przykład uzmysłowi nam jak bezczelnie Niemcy ingerują w Polską politykę. Czy można w ogóle wyobrazić sobie taką sytuacje, że jakaś działająca w Niemczech polska fundacja powiązana z Prawem i Sprawiedliwością wspiera i sponsoruje działalność wiceprzewodniczącego opozycyjnej niemieckiej partii dążącej do obalenia tamtejszego legalnego rządu posiadającego demokratyczny mandat? Zaręczam, że nikomu coś takiego nie mieści się w głowie. Tymczasem Niemcy ingerują w Polską politykę od zarania III RP i nie chodzi tu tylko o siatki i reklamówki z niemieckimi markami, na których wyrosły polityczne kariery Tuska i jego politycznej ferajny. Przecież widzimy, co wyprawiają niemieckie koncerny medialne.
Przypomnijmy sobie przedterminowe wybory parlamentarne z 2007 roku przegrane przez PiS. Tak pisał o nich w słynnym już tekście bloger „Rewizor”. Takiego pseudonimu używał wówczas dziennikarz, wybitny publicysta i opozycjonista z czasów PRL, śp. Jacek Maziarski: „Fundacja Konrada Adenauera należy do najważniejszych zagranicznych instytucji wpływu działających w Polsce. W minionych kilkunastu latach silnie oddziaływała na polskich polityków, przyczyniając się pośrednio do powstania III Rzeczypospolitej w jej obecnym półkolonialnym kształcie. Określenie to nie jest przesadą, jeśli wziąć pod uwagę kolosalne zaangażowanie niemieckiego kapitału w polskiej bankowości, w biznesie i mediach”. Dalej autor demaskował ścisłe powiązania Fundacji Konrada Adenauera z powołanym na miesiąc przez wyborami Forum Obywatelskiego Rozwoju (FOR) na czele którego postawiono towarzysza z PZPR, Leszka Balcerowicza. Czytamy: „Okazuje się więc, że krótko przed wyborami 2007 r. Balcerowicz wyjął z kieszeni swoje własne pieniądze (nie korzystał oczywiście z niczyjego wsparcia) i rozpoczął niezależną, bezpartyjną i apolityczną kampanię „Zmień kraj. Idź na wybory”. Informacje ogłoszone na stronie FOR są, o ile mi wiadomo, pierwszą tak obszerną informacją o gigantycznej wyborczej manipulacji, która przyniosła zwycięstwo Platformie Obywatelskiej. Znajduje się tam sensacyjny Raport o przebiegu kampanii i rekomendacje na przyszłość. […] W ramach kampanii – pisze dalej omawiany Raport – przygotowano reklamy telewizyjne, radiowe i prasowe, które bezpłatnie emitowały największe stacje telewizyjne (Telewizja Polska, TVN, TVN 24, Polsat) i telewizje adresowane do młodzieży (MTV, Viva), rozgłośnie radiowe (Polskie Radio, Radio Zet, Radiostacja, RMF, TOK FM), dzienniki (m.in. Dziennik, Fakt, Gazeta Wyborcza, Przegląd Sportowy),tygodniki (Newsweek, Gala, Angora), dzienniki regionalne (Dziennik Wschodni, Echo Dnia,Gazeta Współczesna, Gazeta Lubuska, Gazeta Pomorska, Głos Szczeciński, Głos Koszaliński,Kurier Poranny, Nowa Trybuna Opolska, Nowiny) oraz portale internetowe (Wirtualna Polska,Gazeta.pl, Onet.pl, O2, ngo.pl). Kampanię wspierały również media lokalne. Całkowity koszt cennikowy reklam, które ukazały się w mediach wyniósł ponad trzy miliony zł. […] Strategicznym celem koordynowanej przez FOR kampanii było maksymalne zwiększenie frekwencji w grupie młodych wyborców, ustalono bowiem, że „dwudziestolatkowie wykazują się największą akceptacją liberalizmu” i są grupą najsilniej popierającą Platformę. Na pozornie neutralne politycznie mobilizowanie młodych wyborców wydatkowano olbrzymie sumy. Manipulowano też zachowaniami członków organizacji społecznych, którzy często nie zdawali sobie sprawy, że uczestniczą w kampanii wyborczej PO. […] Nie chciałbym, aby ten artykuł był głosem wołającego na puszczy. Apeluję do wszystkich ludzi, którym zależy na przestrzeganiu w Polsce standardów demokracji, aby pomogli nagłośnić opisane w nim fakty”.
Od przegranych wyborów z 2007 roku minie niedługo 14 lat. PiS rządzi już szósty rok i kompletnie nic nie robi wiedząc od dawna o bezczelnej niemieckiej ingerencji w polską politykę, której sam przecież padł ofiarą. Campus Deutschland, Herr Trzaskowskiego jest ewidentnie kierowany do tej samej grupy docelowej, co pamiętna, niezwykle skuteczna akcja, „Zmień kraj, idź na wybory” z 2007 roku. Jest jeszcze czas na ustawowe ucywilizowanie działalności niemieckiej V kolumny występującej w Polsce pod płaszczykiem organizacji pozarządowych. Jeżeli PiS nic z tym nie zrobi i w 2023 roku przegra wybory to stanie się to niejako na jego własne życzenie i z powodu zwykłego tchórzostwa. Jak mówił Wojciech Cejrowski: „Oczywiście można też całe życie unikać kłopotów, uciekać, uchylać się, zabezpieczać, nie wchodzić w konflikty, można, owszem, można całe życie być tchórzem… tylko, co to za życie?”
Artykuł ukazał się w tygodniku „Warszawska Gazeta”
© Mirosław Kokoszkiewicz
5 czerwca 2021
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
5 czerwca 2021
źródło publikacji: blog autorski
www.naszeblogi.pl
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz