Zaczyna się już w szkole. Zwolennicy tej (tfu!) d***kracji oszukują dzieci, że „Polska upadła przez Liberum Veto”. Tymczasem każdy może sprawdzić, że jest odwrotnie: upadła 25 lat po zniesieniu Liberum Veto. Ponieważ je zniesiono, Sejm mógł (jak i dzisiaj!) uchwalać tysiące głupich ustaw – i właśnie dlatego upadła. I teraz jest kłopot: trzeba ludzi, którym od małego wmawiano, że Liberum Veto to coś strasznego, przekonać, że veto stawiane przez JE Mateusza Morawieckiego to rzecz słuszna i zbawienna! Więc jak to jest? Veto – to instytucja słuszna. Gdyby nie była dobra i słuszna, to nie zapisywano by jej w Traktacie Lizbońskim. A jeśli ją zapisano, to przecież po to, by to veto czasami stosować… To chyba oczywiste? Dlaczego III Rzeczpospolita grozi teraz zastosowaniem veto?
Jesteście Państwo okłamywani. Po podpisaniu Traktatu Lizbońskiego Polska utraciła niepodległość. PRL była państwem niepodległym. Królestwo Polskie przed powstaniem listopadowym było niepodległe. Ustawy uchwalano wtedy w Warszawie, a nie w Moskwie czy St. Petersburgu. Natomiast obecnie prawo uchwalane w Brukseli ma pierwszeństwo przed prawem polskim. Traktat Lizbońskiego zachwalał JE Jarosław Kaczyński, głosowało za nim PiS, a podpisał ostatecznie śp. Lech Kaczyński. Jesteście Państwo okłamywani, że „PiS dba o suwerenność Rzeczypospolitej”.
Oczywiście, że gdyby u władzy była wtedy PO, to też by ten Traktat podpisała. Taka była umowa „Okrągłego Stołu”, to opijano w Magdalence ze śp. gen. Czesławem Kiszczakiem (gratulacje, Panie Generale: Pańskie Dzieło trwa nadal!!). Dlatego wszystkie partie uznające zasady „Okrągłego Stołu” dostają białej gorączki, gdy do Sejmu wejdzie Prawica. Bo KONFEDERACJA nie siedziała przy „Okrągłym Stole”, niczego nie podpisywała i niczego tam ustalonego nie uznaje! Zgodnie z tym Traktatem Polska traciła niepodległość – ale miała sporą autonomię. Np. sprawy społeczne w każdym kraju miały być decydowane w kraju – a nie w stolicy Unii.
I doszło do sporów ws. aborcji, LGBTQZ i innych. Albowiem zasady Unii są ODWROTNE od europejskich: co w Europie nazywano „dobrem”, w lewicowej UE jest „złem” – i odwrotnie. KONFEDERACJA chce więc praworządności (rządzenia zgodnie z zasadami tradycyjnego prawa rzymskiego). Natomiast Bruksela chce rządzenia zgodnie z zasadami lewackimi – czyli leworządności… …a PiS uważa, że powinno móc robić z nami, co chce – bez oglądania się na JAKIEKOLWIEK zasady! Jak bowiem słusznie zauważa każdy totalitarysta, prawo to przeszkoda w sprawnym rządzeniu. Państwo powinno móc sprawnie pozbawić „obywatela” własności czy wsadzić go za kratki, na ile chce…
Rzeczywiście: zgodnie z Traktatem o tych sprawach miały decydować władze krajowe. Jednak Bruksela mówi tak: Zasady lewicowe to fundament Unii. Nie możemy dopuścić, by w jakimkolwiek kraju to zanegowano. Jedni negują lewicowość, bo chcą praworządności, inni – bo chcą bezprawia. A ma być jak za Hitlera (który też zlikwidował odrębności w Bawarii, Saksonii, Badenii, Nadrenii…) – jednolicie. Możecie odmówić – ale my wtedy nie damy wam pieniędzy!!! A Polska (i Węgry) na to: „To my w takim razie zawetujemy cały budżet!”. Spokojnie: Polska nie zawetuje, bo obowiązują zasady „Okrągłego Stołu”. A zresztą nie ma to większego znaczenia: tu chodzi nie o budżet, lecz o Zasady!
Ilustracja © brak informacji / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz