WIADOMOŚCI BEZ ZAPRZAŃCÓW: (żadnych GWien, TVNienawiść itd)

OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.

„Zjednoczona Prawica” to fikcja! Kto pierwszy nie wytrzyma: Gowin, Ziobro, czy Kaczyński?

Zepsuję zabawę i od razu odpowiem, że najdłużej wytrzyma Ziobro, z tej prostej przyczyny, że nie ma dla niego lepszej strategii. „Zjednoczona Prawica” jest tak zjednoczona, jak Sosnowiec z Katowicami, koalicja trwa na papierze, a jedynym spoiwem jest oczywiście władza. Chodzi zarówno o utrzymanie władzy, jak i strach przed jej utratą, co może rodzić bardzo poważne konsekwencje. Chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć, że na zemstę czeka wielu, od „najwyższej kasty” przez „opozycję”, aż po media i celebrytów. Czy instynktowna wola zachowania władzy jest dostatecznie silnym klajstrem i zdoła połatać wszystkie koalicyjne dziury? Na pewno nie istnieje nic silniejszego, co nie znaczy, że ten super klej utrzyma wszystko, gdyby tak było, to żadna koalicja nigdy by się nie rozpadała, tymczasem historia mówi nam coś zupełnie innego.

Trzy ugrupowania polityczne sztucznie wciśnięte pod szyld „Zjednoczonej Prawicy” mają jeden, wyżej opisany cel wspólny i mnóstwo celów sprzecznych, w dodatku takich, które zdecydują albo o ich przetrwaniu albo pozycji na scenie politycznej. PiS usiłuje utrzymać status hegemona na prawicy i Kaczyński nie baz powodu był bardzo smutny po wyborach 2019 roku, pomimo najlepszego wyniku prawicy w historii III RP. Plan był jasny, PiS myślał o zdobyciu samodzielnej większość, bez udziału „przystawek”, co pozwoliłby na pełną swobodę w działaniu. Nie pierwszy raz życie pokazało, że polityk może sobie zaplanować co najwyżej dobór krawata na kolejny miting, cała reszta to wypadkowa tysiąca zderzeń, z czego większość jest nieprzewidywalna. PiS w tej kadencji ma mniej posłów niż w poprzedniej, koalicjanci dla odmiany powiększyli swoje kluby i to był początek już nie zgrzytów, tylko przymiarki do partyjnej wojny.

Po wolcie Gowina związanej z wyborami stało się jasne, że nic już nie będzie takie same i teraz następuje krytyczny moment, w którym ważą się losy „Zjednoczonej Prawicy”. Najbardziej beznadziejne położenie ma Gowin, on praktycznie jest poza koalicją, Kaczyński z Bielanem zakomunikowali mu to wprost, sam Gowin nie pozostał dłużny. Z drugiej strony obrotowość Gowina sprawia, że może się przykleić do dowolnej frakcji na scenie politycznej, może z wyjątkiem lewicy. Samodzielny start w wyborach byłby szaleństwem, miejsca na listach PiS Gowin nie dostanie, ewentualnie otrzyma propozycję skrajnie upokarzającą. Innymi słowy pan „mały” Jarosław nie ma wyjścia i musi iść na swoje, by potem przykleić się do czegoś większego, w przeciwnym razie PiS go zje. Kiepskie karty zmuszają do gry va banque i wcześniej niż później Gowin na takie starcie pójdzie, bo musi pójść.

Zupełnie inną pozycję ma Ziobro, on nic nie musi poza podkreśleniem odrębności „Solidarnej Polski” i przejęcie tej części prawicowego elektoratu, która ma dość „miękiszona” PiS. Sfrustrowanego i obrażonego na PiS elektoratu jest wystarczająco dużo, aby partia Ziobro samodzielnie wtoczyła się do sejmu. Jeśli jeszcze Warchołowi uda się wziąć prezydenturę w Rzeszowie, to pozycja „Solidarnej Polski” wzrośnie, nic tak nie przemawia do wyborcy, jak zwycięstwo człowieka Ziobry nad człowiekiem Kaczyńskiego. Czekać, czekać i jeszcze raz czekać, a w trakcie czekania pokazywać Polakom, że „Solidarna Polska” to stare PiS, przed Morawieckim, który uczynił z PiS „cywilizowaną, europejską prawicę”. Komfortowa sytuacja polityczna i klasyka strategii, nie odchodzić, poczekać, aż wyrzucą za patriotyczną postawę w obronie wartości. Ziobro zbyt długo siedzi w polityce, żeby tego nie rozumiał i dokładnie tak postępuje.

Role i pozycje koalicjantów są jasno zdefiniowane, jedyną zagadką pozostają zamysły Jarosława Kaczyńskiego, który wbrew pozorom ma najmniej atutów, właściwie jest w klinczu. Z całą pewnością w PiS ciągle działa syndrom 2007 roku i to hamuje decyzję o wcześniejszych wyborach. Rzecz w tym, że koalicja w takim stanie do rządzenia się nie nadaje, coraz częściej słychać też, że w PiS kilku, może kilkunastu posłów, chce założyć własne koło. Za dużo dziur, żeby cokolwiek w tym sicie zatrzymać. Pozostaje klecić rząd mniejszościowy, czyli pełną fikcję, ale z pomocą prezydenta Dudy pozwalającą utrzymać władzę i poczekać na lepsze czasy. W mojej ocenie ten scenariusz jest najbardziej realny i racjonalny, co nie znaczy, że na Nowogrodzkiej nie zrodzą się „genialniejsze” pomysły. Tak, czy siak „Zjednoczonej Prawicy” już nie ma i nowe rozdanie jest pewne, w którym kierunku to pójdzie, jak zwykle zależy od „dynamiki zdarzeń”.

P.S. Proszę Użytkowników Twittera o wrzucenie linku do tekstu, bo “prawe” ORMO znów zakapowało i mam knebel założony, tym razem na tydzień.


© MatkaKurka (Piotr Wielgucki)
18 kwietnia 2021
źródło publikacji:
www.Kontrowersje.net





Ilustracja © Financial Times / Archiwum ITP²

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz