Więcej na ten temat w „Tego się nie wytnie” 8 kwietnia o 20.00. Gośćmi programu będą bracia Łukasz i Paweł Golcowie oraz, znany m. in. ze „Stulecia Winnych” aktor Arkadiusz Janiczek.
Ten rok należy do filmu „Nomadland”, którego polska premiera czeka nas już wkrótce. Skromny obraz Chloe Zhao, który kosztował pięć milionów dolarów, wygrał festiwal w Wenecji, zdobył dwa Złote Globy i sześć nominacji do Oscarów w najważniejszych kategoriach. Jego siła bierze się z autentyczności. Scenariusz powstał na podstawie reportażu Jessiki Bruder, a jego bohaterowie zagrali role drugoplanowe. Znana dziennikarka przez wiele miesięcy podróżowała po Ameryce ze współczesnymi nomadami, żyjąc tak jak oni. W swojej książce opowiedziała o ludziach, którzy mieszkają we własnych samochodach i utrzymują się z dorywczych prac, każdego dnia walcząc o przetrwanie.
Owszem Frances McDormand, być może najwybitniejsza dziś amerykańska aktorka („Fargo”; „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”) tworzy w „Nomadlandzie” wielką rolę. Wystarczy raz zobaczyć w kadrze jej twarz, by zrozumieć, jaki dramatyzm kryje się za historiami współczesnych nomadów.
Ale film, nawet wybitny, opowiada pojedynczą historię. Natomiast w książce Jessiki Bruder znajdziemy panoramę wędrującej Ameryki. Dowiemy się, że bieda i społeczne wykluczenie to doświadczenie powszechne nie tylko dla najmniej wykształconych, ale także dla ludzi z klasy średniej. Czytając omówienia filmu Chloe Zhao, natykamy się czasem na frazę, że część spośród jej bohaterów „wybrała wolność w drodze” zamiast „wyścigu szczurów”. To jest ta trzecia prawda ze znanego powiedzenia księdza Józefa Tischnera. Nawet jeśli ci ludzie mieli jakiś wybór, to był on zupełnie inny. Cierpieć biedę w wynajętej norze albo we własnym kamperze.
Bohaterowie tej opowieści to nie są żadne „rednecki” (jak mówi się w USA o niezamożnych mieszkańcach prowincji). To dawni księgowi, programiści, menedżerowie. Ludzie, których system wypluł i przemielił. Są co najmniej w wieku średnim, ale większość to seniorzy. Ich domy i oszczędności pożarły kolejne kryzysy albo „optymalizacja kosztów pracy”, czyli przenoszenie fabryk za granicę. Są skazani na ciężką, fizyczną pracę do końca życia: przy obsłudze parków rozrywki i kempingów, przy zbiorach buraków cukrowych, w magazynach Amazona.
Czytając książkę Jessiki Bruder dowiadujemy się jednak, że ich sytuacja nie jest wcale wyjątkowa. Równie źle powodzi się ich krewnym i przyjaciołom. Ale jak ma być inaczej skoro historie takie jak głównej bohaterki filmu „Nomadland” to w ostatnich dekadach niemal codzienność?
Oto miasteczko Empire w stanie Nevada, zbudowane przy wielkiej fabryce gipsu, znika po stu latach istnienia. W związku z kryzysem trzeba zamknąć zakład pracy, a ponieważ domy również należą do firmy, pół tysiąca osób z dnia na dzień stało się bezdomnymi i bezrobotnymi. A skąd wiedza, że to codzienność? Ot choćby z „Elegii dla bidoków”.
Głośna książka J.D. Vance’a (i film Rona Howarda z nominowaną do Oscara Glenn Close) opowiada o rodzinie z klasy robotniczej z tzw. pasa rdzy. Już sama ta nazwa mówi wszystko o sytuacji w regionie Appalachów, pełnym rdzewiejących fabryk i zamkniętych kopalń. Rodzina Vance’ów mieszka tam od pokoleń. Część jej członków przeniosła się tylko z rolniczego Kentucky do przemysłowego Ohio, gdzie dorobili się domów i samochodów dzięki pracy w hucie.
Ale to odległa przeszłość. Miejsca pracy zniknęły w Chinach, miasteczka powoli znikają, a ludzie popadają w biedę. J.D. – narrator i bohater książki – jest pierwszym w rodzinie absolwentem studiów wyższych! Udaje mu się to, przede wszystkim, dzięki służbie w armii. Ale wokół siebie widzi wyłącznie ludzi, którym się nie powiodło. To on, prawnik po Yale, jest wyjątkiem od reguły. Jego koledzy i rówieśnicy nie są w stanie utrzymać nawet najmarniejszej posady, abstrahując już od tego, że większość nie ma żadnego wykształcenia.
Dodajmy do tego jeszcze wszechobecne narkotyki, które zażywa np. matka bohatera. Jak mogła skończyć się historia J.D. Vance’a widzimy w filmie „Cherry: utracona niewinność” braci Russo, który jest adaptacją książki Nico Walkera. Bohater powieści „Świeży” jako nastolatek uzależnia się od twardych narkotyków, które zażywają niemal wszyscy jego znajomi. Po powrocie ze służby wojskowej w Iraku, jako ofiara syndromu stresu pourazowego, zażywa coraz więcej heroiny, a pieniądze zdobywa napadając na banki.
To jest, oczywiście, przykład ekstremalny, ale rzecz dzieje się w tych samych stronach co „Elegia dla bidoków”, bohaterowie żyją w takiej samej biedzie i tak samo nie widzą przed sobą żadnych perspektyw. W takiej sytuacji nie jest trudno się wykoleić.
Amerykańskie kino portretuje wykluczonych od czasów Charliego Chaplina. Literatura również. Ważnym świadectwem Wielkiego Kryzysu jest np. twórczość noblisty Johna Steinbecka z powieścią „Myszy i ludzie” na czele. W każdej dekadzie zdarzały się wybitne dzieła pokazujące skrzywdzonych i poniżonych: choćby powieść „Niewidzialny człowiek” Ralpha Ellisona o życiu Afroamerykanów czy opowiadający o włóczęgach film „Strach na wróble” Jerry’ego Schatzberga.
Ale te historie dotyczyły mniejszości wypychanych na margines. Dziś wykluczonymi okazują się grupy społeczne, które zbudowały potęgę Ameryki. Te „bidoki” nie mogą liczyć nawet na odrobinę współczucia. Nikt nie zorganizuje im akcji afirmatywnej. W społeczeństwie które ceni wyłącznie sukces spotykają się z odrzuceniem. Koniec amerykańskiego snu ogłaszano już wielokrotnie, ale ten który widzimy w „Nomadland” czy „Elegii dla bidoków” wygląda na ostateczny.
Więcej na ten temat w „Tego się nie wytnie” 8 kwietnia o 20.00. Gośćmi programu będą bracia Łukasz i Paweł Golcowie oraz, znany m. in. ze „Stulecia Winnych”, aktor Arkadiusz Janiczek.
Ilustracja © Searchlight Pictures / materiał promocyjny / Archiwum ITP²
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz