Jest jeszcze jeden ważny aspekt sprawy podatku od reklam. Protesty związane z orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego zostały skanalizowane na rzecz grupy trzymającej się stołków. Najmocniej o tym świadczy szybkie odwrócenie uwagi społeczeństwa od tego tematu. Jeden dzień przerwy w programowaniu odbiorców nie będzie wielkim uszczerbkiem na całym procesie formatowania społecznego, lecz jeden dzień przerwy w nadawaniu może wiązać się z czymś bardziej namacalnym – ze stratami finansowymi. Agencje reklamowe nie podpisałyby niekorzystnej dla siebie umowy, a ich korzyścią jest wyświetlenie zleconej reklamy na jak największej ilości odbiorników. Brak emisji w umownym czasie może wiązać się z poniesieniem kosztów kary umownej, a jeden dzień przerwy to kilkugodzinna wyrwa w blokach reklamowych (jeśli idzie o stację ze słoneczkiem w logo, to nawet kilkanaście godzin wyrwy). Ilość reklam, które nie zostały wyemitowane jest zawrotna, biorąc pod uwagę, że czas trwania pojedynczej reklamy liczy się w sekundach. Być może znajdą się i takie agencje reklamowe, które poprą “strajk” i nie będą próbować wyciągnąć konsekwencji, lecz na miłosierną solidarność wszystkich nie liczyłbym na miejscu kombinatów propagandowych.
I kończąc, chcę zwrócić uwagę na kolejną cechę tego wydarzenia. Został spreparowany nowy konflikt społeczno-polityczny, a konflikty mają tę cechę, że muszą w nich być przynajmniej dwie zwalczające się strony. Nawet mniej uważny obserwator życia społecznego w Polsce zauważyć powinien, że jak w przypadku orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji, tak i tym razem jesteśmy biernymi lub aktywnymi uczestnikami otwarcia kolejnego frontu podziału narodu.
Ilustracja Autora © brak informacji / za: www.kierunki.info.pl
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz