WIADOMOŚCI BEZ ZAPRZAŃCÓW: (żadnych GWien, TVNienawiść itd)

OSTRZEŻENIE: NASZA WITRYNA JEST NIEPOPRAWNA POLITYCZNIE I WYRAŻA BEZMIERNĄ POGARDĘ DLA ANTYPOLSKICH ŚCIERW ORAZ WSZELKIEJ MAŚCI LEWACKIEJ DZICZY I INNYCH DEWIANTÓW.

Trwa III Wojna Światowa! Procesy gnilne w PiS - czego uczy Zakopane?

Trwa III Wojna Światowa, a miliony ofiar zabija się i zniewala enterem


Pięć, dziesięć lata temu wojnę informatyczną łamaną na informacyjną uważałem za fantastykę i wydumane teorie, które miały dostarczyć sensacji, a tym samym poczytności i oglądalności. Dziś nie uważam, ale stwierdzam, że wojna konwencjonalna jest zbędna, jeśli nie mówimy o jakiejś partyzantce i bitwach kacyków aspirujących do stanowiska wodza. Szczególnie ostatni rok pokazał, że da się prowadzić wojnę światową, czy jak kto woli globalną, przy pomocy klawiatury podłączonej do procesora. Przez wiele miesięcy powstała niezliczona ilość tekstów i wypowiedzi, usiłujących wyjaśnić o co chodzi w tej całej mistyfikacji „pandemicznej” i czemu to ostatecznie ma służyć. Byłem w tej grupie, ale pokornie pisałem, że do końca nie wiem, kto i po co wyprodukował tę gigantyczną inżynierię społeczną. Dziś mnie „olśniło” i wiem na pewno, że to jest wojna.

Celem każdej wojny jest przejęcie władzy, terytorium, bogactw naturalnych, podbicie lub kontrolowanie państw. Współczesne wojny toczyły się też pomiędzy „ideami” i dążyły do wprowadzenia jednej zwycięskiej ideologii. Czym jest to, co się dzieje w tej chwili jeśli nie wojną? Praktycznie wszystkie państwa podporządkowują się jednemu nakazowi walki z „pandemią”, wszystkie przejęły tę samą „metodologię” de facto sprowadzoną do wykonywania parareligijnych obrządków, które przed wszczęciem wojny były powszechnie wyśmiewane. Na przykład „leczenie przez telefon”, rok temu za coś podobnego lekarz mógłby wylecieć z zawodu, teraz wypisuje antybiotyki na telefon i diagnozuje zapalenie wyrostka robaczkowego. Wybrałem w sumie banalny przykład, aby zrobić wstęp do masowego testowania i szczepienia nie wiadomo czym, zamykania całych sektorów gospodarki, wprowadzenie godziny policyjnej, nakładanie restrykcji „sanitarnych” i pełne podporządkowanie się państw wspólnej polityce „pandemicznej”. Wszystko to razem dzieje się w imię „nowego ładu”. Jednym zdaniem mamy do czynienia z podbojem i osiągnięciem wszystkich celów, jakie są realizowane w ramach wojny.

Generałami na tej wojnie są światowi miliarderzy, którzy dysponują armią ślepych i posłusznych najemników, oni wykonują rozkazy, dla żołdu i awansu. Poszczególne pułki zajmują się poszczególnymi frontami, politycy wyznaczają cele ataku, media organizują naloty dywanowe, „eksperci” i „autorytety” to szpiedzy z wywiadu i kontrwywiadu. Jednym naciśnięciem entera, uruchamia się wojenną machinę, której nikt nie jest w stanie powstrzymać, chociaż oczywiście jakieś grupki szaleńców z ruchu oporu się pojawiają. Gdyby dowolny cel wojenny jakikolwiek generał chciał osiągnąć metodami konwencjonalnymi, to musiałby napaść na 3/4 świata, a podbitej ludność, pod karą śmierci, siłą założyć maski i pozamykać firmy, no i nieustannie musiałby kontrolować i terroryzować. W wojnie informacyjno–informatycznej zdecydowana większość podbitych ludów kontroluje się sama i sama przeciw sobie występuje, chce tej wojny, chce tego terroru i domaga się od agresora dalszych działań wojennych. Bardziej genialnej wojny w dziejach ludzkości nie wymyślono, na tej wojnie i okupant i zniewoleni działają wspólnie, takiego komfortu nie mieli ani rzymscy imperatorzy, ani komuniści, ani III Rzesza.

Nie istnieje też tańsza i skuteczniejsza forma prowadzenia wojny, jednocześnie jest śmiertelnie skuteczna, bo nikt się nie przejmuje trupami, takie są prawa wojny. Trupy to tylko propagandowe mięso armatnie i pokazuje się te szczątki, aby zdyscyplinować nielicznych wątpiących w sens i cele wojny. Najgorsza informacja jednak jest taka, że kto chce przetrwać wojnę jako wolny człowiek musi sobie zbudować bunkier sam albo w grupie wolnych ludzi, ponieważ na tym froncie partyzanci nie mają szans. Jedynym wyjściem jest okopanie się i otoczenie ludźmi myślącymi, z masą głupoty nie tylko się nie wygra, ale polegnie od pierwszego starcia. Czasy są ciężkie, po prostu mamy wojnę, niespotykaną dotąd, dla wielu niezauważalną i dlatego tak bardzo wyniszczającą, przetrwają nieliczni.



Tylko utrata władzy może powstrzymać procesy gnilne w PiS


„Zjednoczona Prawica” jest w tej chwili politycznym żartem, zwłaszcza w pierwszym członie. Nie ma mowy o żadnym zjednoczeniu, sypie się samo PiS, „Porozumienie” to skecz, może wyjątkiem jest „Solidarna Polska”, gdzie Ziobro wprowadził taką dyscyplinę jak Kaczyński po 2010 roku. O rządzie dla higieny ciała i umysłu nie ma co wspominać, brak jakiegokolwiek pomysłu na funkcjonowanie, nie mówiąc o strategicznych kierunkach działania. Koalicja sypie się i gnije z każdej strony, podobny widok mieliśmy przed oczami wiele razy, tak samo kończyła AWS, SLD, PO i tak samo skończy PiS, tylko jeszcze nie wiadomo kiedy. Dla opozycji, przedstawiającej sobą niemal identyczny, jeśli nie gorszy obraz, zdecydowanie lepszym scenariuszem jest to, aby PiS trwało u władzy i wykrwawiało się na śmierć. Dla samego PiS utrata władzy jest zbawieniem.

Nie zależy mi na forsowaniu jakiegokolwiek kierunku działań, polityka w takim wydaniu mierzi i odrzuca, ale z zawodowego obowiązku uzasadnię swoją diagnozę. Wszystkie wymieniane partie i koalicje, które straciły władzę albo już nie istnieją albo ledwo zipią, co ma miejsce w przypadku PO. Jeśli PiS dociągnie do końca kadencji, to każdy miesiąc będzie przyśpieszał procesy gnilne. W tej koalicji trwa wyłącznie walka o swoje i większymi wrogami są koalicyjni współtowarzysze, niż opozycja, bo po swoich nie wiadomo czego się spodziewać. Nikt i nikomu nie ufa, o wojnie Morawieckiego z Ziobro wiedzą wszyscy, ale wielu zapomniało, że Kaczyński ma poważny problem wewnątrz PiS, co pokazała ustawa „futerkowa”. Fakt, że 18 posłów się postawiło nie oznacza, że tylko ta grupa nie akceptuje pomysłów Nowogrodzkiej. Jaskółki donosiły, że blisko połowa klubu PiS nie zgadzała się z kierownictwem, jednak podwinęła ogon, bo tak się zawsze zachowują mierni, bierni, ale wierni. W czasach świetności Kaczyński trzymał wszystko za twarz, teraz układanka koalicyjna i partyjna mu się sypie do tego stopnia, że nawet prosta operacja z przejęciem partii Gowina pokazuje, jak szybko pozycja PiS się zmienia.

W maju PiS mógł wciągnąć „Porozumienie” bez większego wysiłku, a przy Gowinie zostałoby 4 posłów, których też dało się kupić. Obecna tragifarsa pokazuje, że PiS osłabł na tyle, że znacznie więcej posłów „Porozumienia” widzi dla siebie nadzieję u boku Gowina i być może w przejściu na stronę opozycji, niż w żebraniu o 9 miejsce na liście PiS. Opisane warunki uniemożliwiają jakiekolwiek sprawne rządzenie, wszystko jest powiązane sznurkami i wszyscy biegają z wiaderkami, by gasić kolejne pożary. Dziś portal Karnowskich pokazał sondaż, w którym PiS schodzi do 30% i traci kolejne 4 punkty. Przypomnę, że jeszcze rok temu PiS miał 44%, a Kaczyński ze zblazowaną miną narzekał, że zabrakło zbyt wiele do większości konstytucyjnej. Gdyby wybory odbyły się za tydzień PiS traci władzę, nie na 50, nie na 100, ale na 1000 procent, jednak taki scenariusz byłby dla partii ciągle należącej do Kaczyńskiego optymalny. Dopóki mają jeszcze poparcie w granicach 30% i jednocześnie opozycja musiałaby sklejać egzotyczną koalicję skazaną na konflikty, to punkt wyjścia jest wręcz komfortowy. Po roku „rządów” Budki, Schetyny, Hołowni i prawdopodobnie Czarzastego, większość Polaków zatęskniłaby za PiS. Przy dalszym „rządzeniu” gnijącej „Zjednoczonej Prawicy”, większość zatęskni za Tuskiem i Pawlakiem.

Tak to widzę i śmiem twierdzić, że to obiektywna i racjonalna wykładnia tego, co się w bieżącej polityce dzieje. A jak zdecyduje PiS i sam Kaczyński? W moim przekonaniu nie zdecyduje, w każdym razie nie będzie żadnego planu, wszystko rozegra się w ramach aktualnego i przyszłego chaosu. Mam na myśli tyle, że Nowogrodzka nie zdecyduje samodzielnie, czy trwać i gnić, czy robić przyśpieszone wybory. Decyzje zapadną w wyniku reakcji na skrzeczącą codzienność lub ktoś inny zdecyduje o losie PiS, na przykład Ziobro, który po zamieszaniu u Gowina bardzo wzmocnił swoją pozycję i bez niego Kaczyński o rządzeniu może zapomnieć. Tylko utrata władzy daje szansę, że w PiS uruchomią się procesy naprawcze i nastąpi powrót do rozumu, trwanie przy władzy będzie umacniać degrengoladę, z której PiS może się już nie podnieść.



Czego i kogo uczy Zakopane?


Podparłem się jedną z ulubionych fraz wszelkiej maści socjologów i innych ekspertów z dziennikarzami. Przepraszam najmocniej za ten pedagogiczny ton, którego szczerze nienawidzę, bo jest to forma „upupiania”, jak pisał Gombrowicz, jednak zrobiłem to z premedytacją, aby zwrócić uwagę na parę rzeczy naraz. Zakopane rzeczywiście uczy i znów się podeprę frazeologią medialno-polityczną, najbardziej uczy pokory i ostrzega, że pycha kroczy przed upadkiem. Na pytanie kogo uczy, odpowiedź nie jest tak oczywista, jakby sobie władza i opłacani przez korporacje „społeczni nauczyciele” życzyli. Słychać już od dwóch dni głosy ze strony Ministerstwa Zdrowia i najwierniejszych wyznawców „pandemii” z legitymacjami dziennikarskimi, że w Zakopanem nieodpowiedzialni ludzie doprowadzą do tragedii i kolejnego lockdownu, ale to fałszywie wskazany adresat nauki.

Władza, media, naukowcy, powinni się od Zakopanego nauczyć pokory, ponieważ ludzkie zachowania pokazują, że jedynym elementem spinającym całą te mistyfikację jest strach i to nie przed pomorem, tylko przed: policją, prokuraturą, sanepidem. Odrzucając wszelkie teorie na temat „pandemii’ i skupiając się wyłącznie na instynktownych zachowaniach ludzi, bardzo łatwo dojść do najbardziej groźnego dla władzy i kapłanów „pandemii” wniosku. Zdecydowana większość ludzi albo nie wierzy w żadną pandemię albo rozumie, że ten jeden wyróżniony wirus jest takim samym zagrożeniem jak wszystko, co fruwa w powietrzu. Człowiek nie potrzebuje komunikatów medialnych i obostrzeń, jeśli czuje naturalny wewnętrzny i zewnętrzny lęk przed zagrożeniem. Jakoś nie trzeba było przekonywać ludzi, żeby nie dotykali trędowatych albo nie pili „Kreta”, gdy zabraknie denaturatu. Ostatni przykład jest tylko pozornie ponurym żartem, który dobitnie pokazuje, że w skrajnych przypadkach człowiek zachowuje instynkt samozachowawczy, choćby upojenie alkoholowe odbierało większość rozumu i zmysłów.

Gdyby ludzie mieli przekonanie, że „pandemia” zabija jak trąd, tyfus, ebola, czy „chociaż” AIDS, to hotelarze, restauratorzy i właściciele stoków w Zakopanem nie zachęciliby nikogo i niczym. Promocja na poziomie tygodniowego pobytu za złotówkę, by nie pomogła. Po roku ostrej, wręcz bandyckiej, propagandy, zachowania ludzi są dokładnie odwrotne od oczekiwanych przez władzę i kapłanów „pandemii” i tego uczy Zakopane wyżej wymienionych, właściwych, adresatów. Krótko mówiąc Polacy zarówno liczbą, jak i zachowaniem na Krupówkach pokazują, gdzie mają te wszystkie polityczne i „naukowe” codzienne szczekaczki. „Pandemię” można skończyć dwoma prostymi ruchami, znieść wszystkie durne rozporządzenia i przestać testować. W konkretnym tym przypadku dokładnie o to chodzi, aby stłuc termometr, lepszej terapii nie ma i nie będzie. Termometr „pandemiczny” pokazuje bezobjawową temperaturę, natomiast leczenie i profilaktyka to amputacja ramienia z powodu skaleczonego palca. Zdecydowana większość jeśli nie rozumie, to czuje, że zagrożenie jest żadne lub w najgorszym razie takie samo jak w przypadku nowotworu, każdemu może się „zdarzyć”, ale do świadomości się takiego pecha nie dopuszcza.

Wszystkie rządy i medycy z dziennikarzami, zaangażowani w „pandemię”, będą bezkarni, do czasu utrzymania zamordyzmu, ale każdy kolejny dzień zamordyzmu dosypuje prochu do beczki społecznych emocji. W Zakopanem odpalono lont, niestety jeszcze można go ugasić, takie zapowiedzi zostały poczynione, ale ludzkiej świadomości i póki co wewnętrznego buntu powstrzymać się nie da. Po blisko roku jedynie fanatycy i cynicy żyjący z „pandemii” czują się w tym klimacie doskonale, cała reszta każdą cząsteczką ciała krzyczy, że chce normalnie żyć. Nie ma bezpiecznego wyjścia z tej pułapki, miała nim być szczepionka, ale widać gołym okiem, że szczepionka służy przedłużeniu, nie skróceniu „pandemii”. Będą musieli rządzący na całym świecie sięgnąć do metod rzymskich imperatorów i dać ludowi jakieś igrzyska, w przeciwnym razie skończą z nożem w plecach. Lud nie wierzy w baśnie władzy, lud jeszcze cierpi, bo się boi zamordyzmu, ale każdy zamordyzm z czasem się wypala. Marzec 2021 roku będzie zupełnie innym marcem niż marzec 2020 roku.


© MatkaKurka (Piotr Wielgucki)
12-14 lutego 2021
źródło publikacji:
www.Kontrowersje.net





Ilustracja © Digitale Scriptor / za: www.tiny.cc/des

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz